listek
W pewnym zakątku świata żyło kiedyś dwoje małżonków, których miłość nie przestawała rosnąć od pierwszego dnia ich ślubu. Byli bardzo ubodzy i wiedzieli, że każdy z nich nosił w swoim sercu niezaspokojone pragnienie: on miał w swojej kieszeni złoty zegarek, który otrzymał od swojego ojca. Z całego serca marzył o złotym łańcuszku. Ona posiadała długie, piękne i jasne włosy, a marzyła o perłowym grzebieniu, którym, niby diademem, mogłaby je ozdabiać. Z biegiem lat mężczyzna coraz bardziej marzył o grzebieniu, kobieta natomiast robiła wszystko, aby móc zdobyć dla męża złoty łańcuszek. Od długiego czasu wcale o nich nie rozmawiali, ale ich serca nie przestawały myśleć o tym ukrytym marzeniu.
Rano w dziesiątą rocznice ich ślubu, małżonek spostrzegł zbliżającą się w jego stronę uśmiechniętą żonę. Jej głowa była pięknie ostrzyżona i nie posiadała już swoich lśniących i długich włosów.
- Co z nimi zrobiłaś, kochana? - zapytał pełen zdziwienia.
Żona otworzyła swoje ręce, w których migotał złoty łańcuszek.
- Sprzedałam je, aby móc kupić złoty łańcuszek do twojego zegarka.
- Ach, kochanie, co ty zrobiłaś? - powiedział mężczyzna, otwierając dłonie, w których trzymał cudowny perłowy grzebień. - Ja właśnie sprzedałem zegarek, aby ci móc kupić grzebień.
I tak, wpadli sobie w objęcia, szczęśliwi z tego, że mają siebie nawzajem.
Bo jak śmierć potężna jest miłość.
Ostatnio edytowany przez sz (2007-11-05 21:16:23)
Offline
Miłość to temat rzeka, prawda. Zgodzę się tez, że miłość mozna nazwać uczuciem..., ale innym niż wszystkie:) I trzeba pamiętać, jak tu wyżej wspomniano, że miłość ma wiele odcieni, jak tęcza. Od radosnych żółci, po soczyste czerwienie, ale ma w sobie także żałobne fiolety.
Ktos wcześniej też zauważył, że jeśli kochamy, kochamy zawsze. Czasem rozstajemy się...czasem nasze zycie układa się zupełnie inaczej, niż myśleliśmy i chociaż jesteśmy szczęśliwi (na swój sposób), wciąż kochamy to, co za nami, co utraciliśmy kiedyś.
Temat ten można potraktować w rózny sposób, można radośnie i beztrosko, kąpać się w pozytywnej energii, jaką niesie miłość i samo myślenie o niej. Ale jednocześnie jest to temat szalenie trudny. To przez miłość, między innymi, albo przez jej deficyt istnieją gabinety psychologiczne, rozpętują się wojny, płaczą dzieci.
Pozdrawiam wszystkich:))
A szczególnie Ewelinkę)
Ostatnio edytowany przez wave (2007-11-06 08:40:10)
Offline
listek
Czytam w encyklopedii „miłość – uczucie, …”. Odważę się nie zgodzić z tą definicją. Miłość nie jest uczuciem. Uczucia są raczej przemijające, niestałe, mogą być słabe. Uczuć nie można nikomu zagwarantować (przecież gdy doszłoby do zdrady – nieunikniony jest żal i cierpienie), a miłość… owszem… „ślubuję Ci MIŁOŚĆ, wierność, uczciwość oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci”. Jak najbardziej miłości towarzyszyć może wiele uczuć (radość, smutek, szczęście), lecz sama w sobie nie jest uczuciem, jest raczej pewnego rodzaju relacją, więzią, postawą nieprzemijającą, nieodwracalną, stabilną i nierozerwalną, pragnieniem dobra drugiej osoby (nawet kosztem swojego szczęścia). Wymienione w encyklopedii uczucia (m.in. radość, smutek, nienawiść, poczucie winy, cierpienie, gniew, zazdrość, żal, strach) mogą być następstwem miłości, np. gdy pokłócę się z kimś, kogo kocham – jestem smutna, cierpię, itp. Każde uczucie jest wywołane jakimś wydarzeniem pozytywnym lub negatywnym, a o miłości nie można tego powiedzieć – nie kocham, ponieważ Ty kochasz mnie, ponieważ mamy wspólne zainteresowania, ponieważ jesteś szatynem, ponieważ dostaję od Ciebie prezenty… kocham ponieważ JESTEŚ, jesteś jedyny, to właśnie Ty – kocham prawdziwie i nie oczekuję absolutnie niczego w zamian… możesz zafarbować włosy, możesz się przerzucić z bungee jumping na łowienie ryb i zbankrutować, a ja dalej będę Cię kochać; PRAWDZIWA MIŁOŚĆ JEST BEZINTERESOWNA. Każde uczucie można wywołać świadomie lub mogą je wzbudzić pewne wydarzenia (np. kupię kwiaty żonie – będzie szczęśliwa), każde uczucie może przeminąć z powodu pewnych zdarzeń, a nawet można świadomie się go pozbyć, całkowicie lub w jakimś stopniu, (np. gdy jestem smutna – idę do kina z przyjaciółką, poprawiając sobie w ten sposób humor, jestem szczęśliwa… i nagle dowiaduję się o śmierci bliskiej osoby – moje emocje natychmiast ulegają zmianie, itp.), a miłość nie przychodzi na zaproszenie, a jeśli chodzi o odejście to … „miłość nigdy nie ustaje”.
Miłość tak naprawdę jest czymś, nazwijmy to – społecznym, międzyosobowym, miłość jest czymś spójnym między dwojgiem ludzi. Jednak jak sami wiemy – istnieją wyjątki. Chciałabym tutaj nawiązać do wcześniejszych wypowiedzi. Otóż czasem bywa tak, że nie jest nam dane dzielić życia z kimś, kto stał się w nim najważniejszy, a nawet dawać tego, co najcenniejsze… mowa o miłości jednostronnej, nieodwzajemnionej. Przyjmuje ona wtedy całkowicie inny wymiar (długi temat). Jednak miłość z natury jest relacją między dwojgiem ludzi i - moim zdaniem - do jej przetrwania nieodzowne jest współdziałanie, odwzajemnienie, oddanie, jedność (oczywiście dochodzi również do skrajności). "Miłość nie polega na dokonywaniu rzeczy nadzwyczajnych i bohaterskich, ale na spełnianiu rzeczy zwykłych z czułością” - w taki sposób miłość sama sprawia każdego dnia cuda. Bez codzienności miłość jest niedopełniona, a dzięki miłości codzienność nie musi stać się rutyną, miłość zdoła rozświetlić najbardziej ponury dzień.
„Doświadczenie miłości - to ludzka egzystencja tak pełna sprzeczności.”
Ola.
Ostatnio edytowany przez sz (2007-11-06 20:49:54)
Offline
Gość
witam wszystkich!!
macie tu naprawdę ciekawe spostrzeżenia to bardzo cieszy, że są jednak ludzie, którzy maja jakoś porządnie poukładane pod sufitami
Chciałem się jednak zapytać czy komuś z was przytrafiło się kiedyś coś takiego, że wydawało się wam, że kogoś kochacie, staraliście się tak zachowywać i postępować tak jak należy! ale po jakimś czasie zorientowaliście się, że to jednak nie jest to co być powinno, że idzie ten związek ( mam na myśli stosunki dziewczyna-facet ;] ) w złym kierunku. Stajecie teraz przed trudnym wyborem, bo musicie stwierdzić czy to jest prawdziwa miłość czy tylko to uczucie... myślę, że każdy powinien się nad tym zastanowić!!! ja takie coś przeszedłem no i już znam odpowiedź jaka to jest prawdziwa miłość i wiem czym się różni od uczucia!!!
Spróbujcie postawić się w takiej sytuacji i rozróżnic to uczucie od tej niezwykłej miłości jaką obdarzył nas Ojciec i jaką my nawzajem powinniśmy się obdarzać.
Oczywiście to co mówię to nie jest w sumie nic nowego.. ale może warto na to spojrzeć na to z tej strony jaką tu przedstawiłem!! może pomoże wam to troche rozjaśnić, może tylko odnowi świadomość o czymś o czym wiecie, a może tylko powiem i na nikim to wrażenia nie zrobi ;P ( mam nadzieję, że takich przypadków nie będzie )
Uważam, że Karol ma rację jeśli chodzi o mnie
Pozdrawiam
Seweryn
P.S. co prawda jestem nowy i nie z waszej oazy
ale myślę, że troche osób będzie mnie kojarzyło
mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu żebym sobie tu podyskutował z wami
będzie mi miło sie czegoś od was i o was dowiedzieć
temat wątku brzmi ogólnie miłość więc ja pozwolę sobie napisać tym razem jak ja widzę prawdziwą miłość między dwojgiem ludzi ( będzie to bardzo subiektywne spojrzenie na miłość )
więc dla mnie miłość to po pierwsze "być dla"
i pięknie jest gdy dwoje ludzi czuje że chce razem być, gdy pierwszy raz doświadczają pocałunku, gdy nie potrafią sekundy bez siebie wytrzymać... ale to dla mnie osobiście początek długiej, dłuugiej, dłuuugiej, dłuuugiej drogi do prawdziwej miłości... bo często niestety ta początkowa miłość tak bardzo nastawiona na odczucia i przyjemność bycia z drugą osobą, jej wyglądem, uśmiechem, oczami, tym jak przytula, całuje mówi itd. kończy się szybciej niż się zaczyna ... a miłość to naprawdę głębia... głębia uczuć, lat spędzonych razem , wspólnych doświadczeń, sukcesów, porażek, to trud wspólnego życia , trud znajdowania dla siebie czasu mimo tylu obowiązków, to patrzenie sobie w oczy po raz tysięczny z tym samym zachwytem, to nieustanne wspieranie się, wybaczanie gdy przyjdzie kłótnia to po prostu sztuka ŻYCIA WE DWOJE ZE WSKAZANIEM NIE NA "JA" ALE "TY", a "ja przy okazji
bo to też tak nie jest że dla siebie tak całkiem nic
chodzi tu o zachowanie zdrowej relacji żeby swoje pragnienia i potrzeby nie zasłoniły nam naszej ukochanej osóbki i jej potrzeb
no i w ogóle to miłość jest troszkę dla mnie ewoluującym procesem i nie zgodzę się ze zdaniem niektórych małżeństw ze "stażem" mimo że męża nie mam ( jeszcze
) które mówią "po tylu latach to między nami jest już tylko przyjaźń"... dla mnie to właśnie kolejny z etapów miłości jak ten początkowy tak bardzo naszpikowany emocjami i doznaniami... ten etap nazywany przyjaźnią przez niektóre małżeństwa to dla mnie jeden z najszlachetniejszych etapów miłości bo wtedy nie ma emocji, pocałunki mogą być już przyzwyczajeniem, uroda już nie ta, mężowi brzuszek się zaokrąglił, a mimo to nie można żyć bez tej drugiej osoby, bo czujemy, że to naprawdę cząstka nas.. taka naprawdę połówka jabłka .... ehhh ale sie rozpisałam z pewnością nikt w czytaniu nie dobrnie do tych słów ale jak dobrnie to miło mi będzie że dało się to jakoś poczytać ..
jak piekna jest miłość...
ehh i wiecie co ? moim marzeniem jest doczekać chwili kiedy ja i mój mąż będziemy pomarszczeni ze starości jak po 5 godzinnej kąpieli i wtedy zabiorę go na spacer ( może nie będzie on długi z racji naszej wieku i kondycji
) i jeszcze raz dam mu buziaka takiego jak za młodych lat
Offline
...a teraz realnie (odczuwalnie) miłość trzyma mnie przy życiu.
Offline
kwietny pączek
miłość nigdy nie umiera
Offline